12/02/2021

Do widzenia przyjacielowi

Aktualności

Była sobota, 27 kwietnia 2019 r. O 17.00, kiedy ukończyłem klasę polską w jednej z sali parafialnych katedry La Plata. Student, Gastón Lombardi, przerwał mi, pokazując mi swój telefon komórkowy i powiedział: „Jan Stachnik zmarł”. Z początku wydawało się to żartem w złym guście, myślałem, że dowie się, że to noc, kiedy spotkamy się w domu na obiedzie Jan, jego żona Leda, Carlos Pujadas (jego stary przyjaciel), mój szwagier Enrique Aliaga i nas.

Ponieważ podkreślał, że to nie żart, poprosiłem go, aby zadzwonił do Enrique Koszłowskiego z Domu Polskiego w celu zweryfikowania poprawności informacji. Zrobił to i natychmiast przyszło potwierdzenie. Skończyłem klasę i pobiegłem do domu, aby przekazać wiadomość Nélida, która nie pozostawiła zdziwienia i która zaczęła płakać z powodu wiadomości. Wkrótce zaczęły się rozmowy telefoniczne pełne smutku i niedowierzania.

Próbowaliśmy porozumieć się z jego żoną Ledą, ale było to niemożliwe. Nie było publicznych pobudek, a następny poniedziałek był pochówek w „Pilar Memorial Park”. Była obecna msza ciała odprawiana przez księdza Jorge Twaroga, który był obecny z dużą ilością rodziny i przyjaciół. Następnie maszerujemy do miejsca pochówku. Bardzo trudno było powstrzymać łzy. Zostawiliśmy przyjaciela, jednego w najgłębszym znaczeniu tego słowa. Osoba, która wyróżniła nas swoją przyjaźnią, piękną duszą, kulturalnym mężczyzną o silnym poczuciu relacji międzyludzkich, dobrym mężem, dobrym ojcem i drogim dziadkiem. Krótko mówiąc, człowiek oddany dobru wspólnemu, który kochał swoją miłość do Polski, ojczyzny swoich starszych.

Do widzenia, Jasio, pan życia.

Tłumaczenie: Alejandro Galinski