09/01/2022

Trzecia fala emigracji polskiej 1946-1950

Aktualności

W okresie II wojny światowej do Argentyny przybyli tylko nieliczni Polacy. W wyjątkowym położeniu znalazły się osoby, które wrzesień 1939 roku zastał za oceanem i które w obliczu wojny zdecydowały się nie wracać do Europy, choć wcześniej nie planowały emigracji. Tak w Argentynie osiedli między innymi pisarz Witold Gombrowicz (1904-1969), uczestnik inauguracyjnego rejsu MS ‘Chobry’ oraz wybitny szachista pochodzenia żydowskiego Miechysław Najdorf (1910-1997), reprezentant Polski na Olimpiadzie Szachowej w Buenos Aires w sierpniu 1939 roku.

Należy w tym miejscu dodać, że po wybuchu wojny dwa tysiące polskich emigrantów zdecydowało się wstąpić do tworzonej w Europie Armii Polskiej. Dziewiętnastu wróciło do Argentyny z nadanym za męstwo orderem Virtuti Militari. Nazwiska sześćdziesięciu dziewięciu ochotników, który padli na polach bitew II wojny, przypomina tablica w Domu Polskim w Buenos Aires.

O znaczącej liczbowo grupie emigrantów polskich do Argentyny można mówić dopiero w odniesieniu do lat 1946-1950. Tę ostatnią w historii falę przybyszów tworzyli obywatele RP, którzy znalazłszy się po 1945 roku na Zachodzie postanowili nie wracać do kraju rządzonego przez komunistów i wybrali życie na obczyźnie. Owa trzecia grupa emigrantów w znaczący sposób różniła się od dwóch poprzednich.

Inne były jej motywacje (polityczne, a nie ekonomiczne), inny skład socjalny (znacznie większy udział wyższych i średnich warstw społecznych), inny rozkład płci (zdecydowana prewaga mężczyzn), inny typ przygotowania zawodowego (przewaga wokskowych i osób z wykształceniem technicznym).

Wszystkich Polaków przybywających w tym okresie do Argentyny dotknęły dramatyczne skutki II wojny światowej, choć ich wojenne losy toczyły się bardzo rozmaitymi drogami. Na Zachodzie znaleźli się w różny sposób. Jedni opuścili Polskę jeszcze w czasie trwania walk obronnych w 1939 roku, ewakuując się z kraju przez granicę rumuńską. Inni mieli za sobą doświadczenia okupacji niemieckiej. Jeszcze inni -terror stalinowski i syberyjskie zesłanie. Jedni byli niedawnymi żołnierzami polskich sił zbrojnych, inni -cywilami. Ostatni mieszkający w Argentynie członkowie owej trzeciej fali polskiej emigracji są nadal żywymi świadkami wojennej tułaczki, temu środowisku poświęcone tu więc zostanie więcej miejsca. Niech pojawiające się w tym tekście nazwiska będą przykładową ilustracją tysięcy losów tych wszystkich, którzy ‘zeszli ze statków’ po 1945 roku.

Niektórym z powojennych emigrantów do Argentyny udało się opuścić Polskę przed rozpoczęciem okupacji niemieckiej i sowieckiej. Należeli do fali uchodźców, którzy wyjechali z kraju jeszcze we wrześniu 1939 roku. Część ludzi opuszczających wówczas Polskę obawiała się represji, powszechna była wola kontynuowania walki u boku aliantów.

Większość pozostawiała w Polsce rodziny, tylko nieliczni przekraczali granicę z gronem najbliższych. Ewakuowali się przez Rumunię i Węgry, zmierzali do Francji i Wielkiej Brytanii – krajów, które wydawały się zapewniać bezpieczeństwo i wydawały się być gwarantem dalszej zwycięskiej walki z Niemcami. Kilkadziesiąt tysięcy wrześniowych uchodźców wstąpiło w szeregi polskich formacji wojskowych. Inni na wojennej emigracji włączyli się w życie polityczne, w prace polskich instytucji rządowych i w działania placówek dyplomatycznych.

Po 1940 roku i upadku Francji, wielu przez kilka lat tworzyło społeczność emigracyjną ‘polskiego Londynu’. Należał do nich między innymi Marian Seyda (1879-1967), polityk Narodowej Demokracji, przed I wojną jeden z bliskich współpracowników Romana Dmowskiego, ekspert delegacji polskiej na konferencji pokojowej w Wersalu, późniejszy minister spraw zagranicznych II RP i minister sprawiedliwości oraz minister spraw kongresowych w rządach Władysława Sikorskiego i Stanisława Mikołajczyka. Przybył do Buenos Aires w 1948 roku i do śmierci aktywnie uprawiał publicystykę polityczną.

Inni z powojennych przybyszów do Argentyny mieli za sobą doświadczenie okupacji niemieckiej. Padli ofiarą hitlerowskich prześladowań- trafili do obozów koncentracyjnych na terenie Rzeszy lub zostali wywiezieni do Niemiez do pracy jako robotnicy przymusowi. Do grupy tej zaliczyć należy także jeńców wojennych, zarówno z okresu kampanii wrześniowej, jak i wziętych do niewoli uczestników Powstania Warszawskiego. Gdy, po zakończeniu działań wojennych, znaleźli się na terenach wyzwolonych przez aliantów i zdecydowali się nie wracać do Polski poddanej dominacji ZSRR- po krótszym lub dłuższym pobycie w jednym z krajów zachodnich, wybrali Argentynę (często trafiając wcześniej do Urugwaju czy Paragwaju) jako miejsce swego nowego osiedlenia. Postacią emblematyczną dla tego środowiska był Ryszard Białous (1914-1992), w latach 1943-1944 dowódca batalionu AK ‘Zośka’, harcerskiego oddziału wsławionego akcjami dywersyjnymi w okresie okupacji i bohaterskimi walkami w czasie Powstania Warszawskiego, który po zakończeniu powstańczej epopei trafił do niewoli niemieckiej i został z niej uwolniony przez oddziały brytyjskie w 1945 roku.

W lipcu 1948 Białous przybył do Argentyny i zamieszkał w Neuquen. Był uznanym architektem, nadzorował budowę lotniska w Quillen, piastował stanowisko ministra ds. planowania i rozwoju w rządzie prowincji Neuquen i dyrektora generalnego zrądzie dróg i energii elektrycznej w Patagonii.

Niemieckim jeńcem był także Zygmunt Kiciński (1911-1976), przed wojną zaangażowany w budowę elektrowni w Gdyni, który po agresji hitlerowskiej dostał się do niewoli jako oficer Marynarki Wojennej. Po wojnie przeniósł się wraz z rodziną do Argentyny, gdzie przez wiele lat jako członek dyrekcji firmy Electrodinie był odpowiedzialny za projektowanie pionierskich linii wysokiego napięcia.

Doświadczenie okupacji niemieckiej w Polsce miała za sobą Zofia Chomętowska (1902-1991), jedna z najważniejszych i najbardziej aktywnych polskich fotograficzek dwudziestolecia międzywojennego, dokumentalistka Powstania Warsawskiego, która opuściła Polskę i przybyła do Buenos Aires w 1947 roku.

Kolejna, bodaj najliczniejsza grupa emigrantów osiadłych po wojnie w Argentynie doświadczyła okupacji sowieckiej. Przeżyli dramat polskich Kresów, planową czystkę etniczną dokonaną przez Rosjan po zajęciu wschodnich terenów Rzeczypospolitej przez Związek Sowiecki, masowe deportacje ludności polskiej na Syberię i do Kazachstanu. Ofiarami polityki Stalina w latach 1939-1941 padło od 700 tysięcy do 1 miliona osób. Represjonowanych Polaków i obywateli polskich odmienił polsko-sowiecki układ plityczny, jaki 30 lipca 1941 roku podpisali premier Władysław Sirkorski i sowiecki ambasador w Londynie Iwan Majski.

W protokole, jakim opatrzono tekst układu, znalazła się zapowiedź amnestii dla obywateli polskich – więźniów plitycznych, zesłańców przebywających w więzieniach i gułagach oraz jeńców wojennych. W sierpniu 1941 roku rozpoczeto formowanie Armii Polskiej w ZSRR. W istniejących obozach NKWD dla jeńców polskich rozpoczęły pracę komisje rekrutacyjne. Armia już w październiku osiągnęła stan ponad 40 tysięcy ludzi. Osobom wstępującym do wojska towarzyszyła ludność cywilna – zwolnieni z łagrów i zesłania, którym udało się dotrzeć do punktów formowania wojska w Buzułuku i Taszkiencie. Ilość ochotników wielokrotnie przekraczała ustalone wstępnie stany etatowe polskich jednostek.

Wobec dramatycznej sytuacji zaopatrzeniowej, w marcu i w lipcu 1942 roku dowódca Armii, general Władysław Anders, uzgodnił ze Stalinem ewakuację wojska polskiego do Iranu, gdzie formujące się oddziały mogły liczyć na lepsze warunki. W ciągu nastepnych miesięcy, w utworzonych w Iranie obozach dla wojskowych i ich rodzin znalazło się około 116 tysięcy Polaków, w tym 45 tysięcy osób cywilnych, a wśród nich trzynaście tysięcy dzieci do czternastu lat.

Ewakuowane z ZSRR oddziały Armii Polskiej zostały przetransportowane bliżej europejskiego teatru działań wojennych – przez Irak na Bliski Wschód, do Egiptu i Palestyny. Wraz z nimi podążyła część ludności cywilnej. Po zakończeniu wojny, część rozsianych po świecie Polaków uratowanych z syberyjskiego zesłania powróciła do Polski. Cywile podążający wraz z oddziałami Armii Polskiej znaleźli się ostatecznie najczęściej w Wielkiej Brytanii i we Włoszech. Wielu z nich po pobycie w tych krajach zdecydowało się na przyjazd do Argentyny.

W grupie emigrantów mających za sobą dramatyczne lata syberyjskiego zesłania znalazła się między innymi Elżbieta Niewiadomska-Bogusławlewicz (1918-1986), tancerka baletu Opery Lwowskiej, aresztowana przez NKWD i skazana na 10 lat łagru.

Po ‘amnestii’ i odzyskaniu wolności w 1941 roku trafiła do teatru wojskowego działającego przy Armii generała Andersa, a potem wraz z polskimi odziałami przemierzyła cały szlak bojowy II Korpusu Polskiego od Bliskiego Wschodu aż po kampanię włoską. Po wojnie przybyła w 1948 roku do Argentyny, gdzie zasłużyła się jako założycielka, choreografka i wieloletnia dyrektorka zespołu tańca ludowego ‘Nasz Balet’ w Buenos Aires.

Szszególnie liczną grupę powojennych emigrantów do Argentyny stanowili byli żołnierze i oficerowie jednostek wojskowych, zarówno ci, którzy weszli w skład Polskich Sił Zbrojnych formowanych po wrześniu 1939 roku we Francji, a od 1940 roku w Wielkiej Brytanii, jak i ci, którzy po zwolnieniu z syberyjskiego zesłania znaleźli się w 1941 i 1942 roku w szeregach Armii Polskiej w ZSRR.

Pierwsi uczestniczyli w walkach prowadzonych na lądzie, morzu i w powiertzu przez cały okres wojny. Walczyli w obronie Francji i w kampanii norweskiej w 1940 roku, w obronie Tobruku, w lotniczej bitwie o Anglię i w wojnie prowadzonej z niemiecką Kriegsmarine na morzach, a w końcowej fazie wojny – w desancie w Normandii i w wyzwalaniu Francji, Belgii i Holandii. Drudzy, mając doświadczenia sowieckiej ‘nieludzkiej ziemi’, włączyli się w wojenne zmagania aliantów po 1943 roku, gdy na szlak bojowy ruszył II Korpus Polski dowodzony przez generała Władysława Andersa.

Jego dokonania w czasie kampanii włoskiej – udział w bitwach Monte Cassino, o Ankonę i Bolonię pozostaną na zawsze świadectwem chwały polskiego oreża.

Po zakończeniu działań wojennych państwa alianckie cofnęły uznanie Rządowi Polskiemu na Uchodźstwie i nawiązały stosunki z komunistycznymi władzami w Warszawie. Podległe Rządowi formacje wojskowe zostały rozwiązane. Znaczna część spośród 240 tysięcy żołnierzy i oficerów Polskich Sił Zbrojnych wstąpiła do utworzonego w 1946 roku Korpusu Przysposobienia i Rozmieszczenia, organizacji mającej zająć się przysposobieniem osób zdemobilizowanych do życia cywilnego i rozmieszczeniem ich na terytorium Wielkiej Brytanii lub poza jej granicami. Wielu byłych żołnierzy i oficerów zdecydowało się na emigrację do Argentyny. Byli wśród nich przedstawiciele wszystkich formacji wojskowych – marynarki, lotnictwa i wojsk lądowych.

W 1948 roku przybył do Argentyny komandor podporucznik Wszechwład Maracewicz (1907-1987). Jako oficer okrętu ORP ‘Błyskawica’ w sierpniu 1939 roku brał udział w ewakuacji trzech polskich niszczycieli do Wielkiej Brytanii, uczestniczył w lądowaniu w Normandii, był I oficerem krążownika ORP ‘Conrad’ i ostatnim dowódcą ORP ‘Piorun’. Po osiedleniu się w Argentynie pracował jako I oficer na statkach handlowych. Nestorem polskich lotników był mjr Antoni Żebrowski (1924-2019), który przez Rumunię i Francję trafił w lipcu 1940 roku do Wielkiej Brytanii, gdzie służył jako radionawigator w 307 Nocnym Dywizjonie Myśliwskim. Jego załoga strąciła 3 niemieckie samoloty i przyczyniła się do uszkodzenia celów naziemnych na terenie Niemiec. Po wojnie osiadł w Argentynie, otoczony szacunkiem jako jeden z polskich bohaterów Bitwy o Anglię.

Doświadczenie sowieckiego zesłania ma za sobą inny weteran wojny, artylerzysta por. Franciszek Ślusarz (ur. 1924). Wywieziony w 1940 roku wraz z rodziną do Kazachstanu, w 1942 wyjechał wraz z Armią Polską w ZSRR do Iraku, a w 1944 jako żołnierz 8. Pułku Artylerii Przeciwlotniczej Ciężkiej brał udział w bitwie o Monte Cassino, jednym z kluczowych starć podczas prowadzonej przez wojska alianckie kampanii włoskiej. Po wojnie trafił do Argentyny po dwuletnim pobycie w Wielkiej Brytanii. Mimo upływu lat nadal reprezentuje środowisko uczestników wojny jako honorowy prezes Stowarzyszenia Polskich Kombatantów w Argentynie.

Emigranci trzeciej fali osiedli przede wszystkim w miastach, głównie w Buenos Aires. Tu włączyli się w życie społeczności polonijnej, tworząc cały szereg organizacji kombatanckich i zawodowych. Powstały między innymi Związek Byłych Żołnierzy Samodzielnej Brygady Strzelców Karpackich i Stowarzyszenie Lotników Polskich w Argentynie, swe organizacje założyli byli marynarze Marynarki Wojennej, żołnierze II Korpusu Polskiego wsławionego walkami we Włoszech oraz żołnierze 1. Dywizji Pancernej, uczestnicy bitwy pod Falaise i walk o oswobodzenie Belgii i Holandii.

Emigranci trzeciej fali reprezentowali często wysoki poziom przygotowania zawodowego. Dowodem aktywności i wysokich kwalifikacji nowo przybyłych było utworzenie w 1947 roku Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Polskich w Argentynie, przekształconego później w Polskie Stowarzyszenie Absolwentów Szkół Wyższych. Do założycieli Stowarzyszenia należał między innymi wybitny inżynier mechanik zasłużony już w przedwojennej Polsce, Witold Wierzejski (1882-1950), przed 1939 rokiem dyrektor Państwowej Wytwórni Uzbrojenia, a w Argentynie, do której przybył w 1945 roku, organizator produkcji broni w zakładach zbrojeniowych w Rosario.

Wśród członków najnowszej emigracji znaleźli się także reprezentanci historycznych rodów polskich, którzy legitymując się często piękną wojenną kartą, zdecydowali się nie wracać do kraju, gdzie komunistyczne władze uznały ich za ‘wrogów klasowych’. Do znanych postaci tego środowiska należał Aleksander Grabia Jałbrzykowski (1921-2005), bliski krewny arcybiskupa wileńskiego, przed wojną pracownik Nuncjatury Apostolskiej w Kownie, potem żołnierz Polskich Sił Zbrojnych, osiadły w Argentynie w 1950 roku, bardzo zangażowany w życie polonijne pasjonat heraldyki.

Liczebność trzeciej fali emigracyjnej nie jest łatwo oszacować. Trudność wynika ze specyficznej sytuacji, w jakiej znajdowali się przyjeżdżający. Znaczna część z nich nie posiadałą swych oryginalnych polskich dokumentów tożsamości, które pozostały w okupowanej Polsce lub zaginęły w zawierusze wojennej.

Liczni legitymowali się jedynie tymczasowymi zaświadczeniami wydanymi przez włądze brytyjskie lub Miedzynarodową Organizację Uchodżców (IRO) powołaną do życia w 1946 roku przez ONZ. W takiej sytuacji włądze argentyńskie często klasyfikowały ich zgodnie z rejestrem pasażerów przedstawianym przez kapitana statku, ten zaś, bywało, nie oddawał rzeczywistej narodowości emigrujących.

Badacz historii Polonii argentyńskiej Stanisław Pyzik ocenia liczbę Polaków, którzy osiedli po wojnie w Argentynie, na 20-22 tysiące, duszpasterz polskiego środowiska o. Antoni Wróbel – na 16 tysięcy. Należy dodać, iż w kolejnych dekadach po zakończeniu wojny wielu przedstawicieli najnowszej emigracji zdecydowało się na opuszczenie Argentyny. Do Polski postanowili powrócić m.in. aktywni na polonijnej scenie artystycznej Jerzy Petersburski i Kazimierz Krukowski. Do Europy przeniósł się w 1963 roku Witold Gombrowicz, niebędący typowym reprezentantem emigracji powojennej, ale osiadły w Argentynie w związku z wybuchem wojny w 1939 roku Wlatach sześćdziesiątych, po kolejnym z kryzysów ekonomicznych, Argentynę opuściło ok. 2 tysiące polskich wychodźców, którzy zdecydowali się na zamieszkanie w USA, Kanadzie i Australii. W 1975 roku wrócił do Polski Wiktow Ostrowski, który w 1934 roku brał udział w sławnej ekspedycji na Aconcagua, uwieńczonej wytyczeniem nowej trasy na ten najwyżczy szczyt kontynentyu, potem uczestniczył w kampanii wrześniowej i walczył w szeregach Armii Andersa, by w końcu osiąść w Argentynie w 1947 roku.

W powojennych realiach wielkie floty handlowe i pasażerskie państw europejskich zostały znacznie zredukowane. Zniknęła flota niemiecka. Straciły znaczenie oferty armatorów włoskich i francuskich, nieco wzrosła pozycja kompanii holenderskich i norweskich. Practycznie przestała istnieć polska flota pasażerska.

Uratowany z wojennej pożogi MS ‘Sobieski’, który w 1939 roku dumnie inaugurował służbę na południowoamerykańskiej trasie, po 1945 roku pełnił służbę jako statek transportowy, a potem, nim w 1950 roku sprzedano go do ZSRR, pływał do Stanów Zjednoczonych. Drugi z ‘argentyńskich’ transatlantyków, MS ‘Chrobry’, zbombardowany przez niemieckie lotnictwo, spoczął w 1940 roku na dnie norweskiego fiordu. Hegemonem połączeń pasażerkich między Europą a Ameryką Południową stały się linie brytyjskie. Z wielkim prawdopodobieństwem można przyjąć, że polscy emigranci płynący z Europy do Argentyny w latach 1945-1950 widzieli powiewającą nad głową flagę ‘Union Jack’. A wkrótce potem, po 1950 roku, morski transport pasażerski zaczął przegrywać konkurencję z szybko rozwijającym się transportem lotniczym. Doświadczenie Polaków, którzy w okresie przedwojennym ‘schodzili ze statków’ w Buenos Aires, mając za sobą podróż pod polską banderą, było epizodem, który nigdy już się nie powtórzył.

Referencja: ‘Tak los rzucał nami – Así nos diseminaba el destino’, w Mają Tyborską

Ambasada RP w Buenos Aires