09/04/2024

Opowieść o zbrodni katyńskiej

Aktualności

W moim dzieciństwie słowo Katyń miało synonim smutku.
Starszy kuzyn, kapitan Jerzy Bychowiec, był jednym z polskich oficerów zamordowanych w tym miejscu.

Katyń to wieś i las znajdujący się około 20 km na zachód od miasta Smoleńsk.
W roku 1940 Katyń stał się sceną zabójstwa tysięcy oficerów polskich.
Ich groby zostały odkryte w roku 1941, kiedy Niemcy opanowali miasto Smoleńsk. Lecz fakt został ujawniony dopiero dwa lata później. Już wtedy było wiadome, że żołnierze polscy zostali zabici strzałami w tył głowy z broni krótkiej.

Dopiero jako dorosły człowiek dowiedziałem się o tym, co się stało z moim krewnym, który był jednym z pierwszych oficerów wysłanym do Katynia. A przecież byłoby słuszne, żeby to właśnie mój dziadek (tez kapitan) został powiadomiony wcześniej o tragicznej śmierci swojego brata. Mimo tego, to właśnie ja miałem dostęp do dokumentów, które potwierdziły jego los.

Kiedy czytałem po raz pierwszy te dokumenty poczułem głęboką dumę i jednocześnie niezmierny smutek między innymi z tego powodu, że mój dziadek nigdy nie dowiedział się kim był jego brat Jerzy w opinii swoich przełożonych i podopiecznych.

Oto kilka wypowiedzi na jego temat:

Wypowiedź dowódcy pułku:

A od południa może pan być spokojny. Tam broni pana Bychowiec

Nie martw się o skrzydło północne, to skrzydło broni kapitan Bychowiec.

Prośba kpt. Bychowca skierowana do dowódcy pułku:

Bychowiec zwraca się z prośbą do dowódcy pułku w sprawie niemieckich jeńców wojennych, którzy poddali się, a którym należy się opieka lekarska.

Ogólna opinia:

Bychowiec, najlepszy dowódca kompanii w pułku.

Dnia 1 września 1939 roku Niemcy napadli na Polskę.
To fakt który rozpoczyna II Wojnę Światową.
16 dni później (17 września 1939 r.) Sowieci dokonali najazdu na Polskę ze wschodniej strony. Polska zaś rozpoczęła walkę na dwóch frontach przeciwko dwom potęgom militarnym tamtej epoki. Opór Polski trwał 36 dni. Francja, która otrzymała pomoc ze strony Brytyjskiego Korpusu Ekspedycyjnego i posiadała arsenał wojenny równy Niemcom, potrafiła stawić opór tylko o 10 dni dłużej niż Polska.

Pułk, w którym służył brat mojego dziadka po wielu zaciętych walkach, w pierwszych tygodniach wojny został zdziesiątkowany. W tej rozpaczliwej sytuacji dowódca zebrał swoich żołnierzy i zwolnił ich z obowiązków żołnierskich. Potem decyduje się na heroiczny wyczyn proponując im przedarcie się do Warszawy otoczonej przez Niemców z zamiarem udzielenia pomocy rodakom (podobnie jak w przypadku majora Henryka Dobrzańskiego w filmie „Hubal”). Żołnierze zdecydowali się podążać za swoim dowódcą. W drodze wpadli w zasadzkę przygotowaną przez żołnierzy Armii Czerwonej i dostali się do niewoli.

6 października 1939 r. skapitulowała ostatnia wielka jednostka bojowa, Grupa Operacji Polesie, pod dowództwem Franciszka Kleeberga. Część Wojska Polskiego zdołała przenieść się na Zachód celem kontynuowania walki, inna część została wzięta do niewoli niemieckiej, a trzecia część dostała się do niewoli sowieckiej. Ten ostatni los przypadł mojemu dziadkowi i jego bratu.

W roku 1943 oficjalne biuro informacyjne Niemiec podało informację przez Radio Berlin o znalezieniu zbiorowego grobu w lasach Katynia. W grobach znajdowały się zwłoki wielu polskich oficerów zamordowanych podczas masowej egzekucji dokonanej przez sowiecką policję polityczną NKWD.

Dla potwierdzenia tej informacji Niemcy sprowadzili jeńców różnych narodowości, w tym także Polaków, jako świadków w trakcie ekshumacji.
Wśród nich był polski lekarz w stopniu kapitana.

Jak dawno według Pana znajdują się tutaj te zwłoki?

– zapytał pewien lekarz, pułkownik niemiecki.

Kilka miesięcy

– odparł Polak.

Pułkownik niemiecki zapytał drugi raz:

Panie kapitanie w jaki sposób zdołał Pan określić czas z taką precyzją?

Wówczas polski kapitan spojrzał na Niemca i odpowiedział:

Byłem pańskim studentem na wykładach z medycyny sądowej w Berlinie.

Rząd Polski na wychodźtwie oskarżył Rosjan o dokonanie tego okrucieństwa, a ci z kolei oskarżali Niemców, jednak nigdy nie pozwolili, aby eksperci Międzynarodowego Czerwonego Krzyża mogli zająć się tym przypadkiem. Dopiero w roku 1990 rodziny ofiar otrzymały oficjalne potwierdzenie tego tragicznego wydarzenia.

W korespondencji, którą prowadziliśmy z rodziną mojego dziadka w Polsce, celowo pomijano ten temat z obawy przed możliwością stosowania represji przez ówczesne polskie władze. Wtedy w Polsce sytuacja była tym bardziej bolesna, że nie wolno było nawet mówić, iż właśnie Związek Radziecki jest odpowiedzialny za dokonanie masakry. Za granicą przedstawiciele różnych polskich związków organizowali manifestacje i odprawiali msze św., aby ocalić od zapomnienia ludobójstwo dokonane na polskich obywatelach. Słowo Katyń powiązane z rokiem 1940 było wtedy w Polsce zakazane. Aby zrzucić winę za tę masakrę na Niemców oficjalnie wiązano ją z rokiem 1941.

Dopiero 13 kwietnia 1990 roku, w pięćdziesiątą rocznicę masakry, pierwszy sekretarz partii Związku Radzieckiego Michaił Gorbaczow oficjalnie przyznał, że była to:

jedna z ciężkich zbrodni stalinizmu

i uznał odpowiedzialność Związku Radzieckiego za dokonanie zbrodni w Katyniu. W końcu po wielu latach w Polsce można było mówić na ten temat bez obawy.

Już jako dorosły miałem sposobność poznać mojego kuzyna, który był synem kapitana Bychowca (awansowany pośmiertnie do stopnia majora). Pociąg, którym jechałem z Warszawy do Katowic powoli kończył swój bieg na stacji, kiedy zdołałem rozpoznać swojego kuzyna Jerzego. Czekał on na mnie na peronie (miał to samo imię jak jego ojciec i był tak bardzo podobny do mojego dziadka).

Natychmiast przypadliśmy sobie do gustu. Wydawało mi się, że go znam od wielu lat. Poznałem Mikołów, piękne miasto, które powstało w roku 1222. Tu Jerzy mieszkał ze swoją rodziną i tu urodziła się moja matka. Spacerowaliśmy długo po całej okolicy i pokazał mi niektóre dzieła, które on zaprojektował. Zdziwiło mnie to, że pomimo studiów w różnych latach i w krajach tak odległych, mieliśmy takie same kryteria co do inżynierii (lepiej by było: to samo inżynierskie spojrzenie). On zaś był zaskoczony moją znajomością historii Katynia.

W końcu doszło do tego, co było nieuniknione – rozmowa o jego ojcu.
Powiedział mi, że nie może mnie zapewnić czy wspomnienia, jakie zachował po nim są rzeczywiście wspomnieniami czy raczej przeżyciami powstałymi na skutek opowiadań, które słyszał będąc dzieckiem, ponieważ ostatnie spotkanie z ojcem miał mając zaledwie 3 lata. Opowiedział mi też, że po wojnie gdy kiedykolwiek przybywał do domu jakiś mężczyzna on wołał „Tata! Tata!” myśląc, że ta osoba jest właśnie jego ojcem.

Kiedy nadszedł czas studiów uniwersyteckich, mój kuzyn wybrał wydział architektury. Tam przyjął go pewien młody działacz komunistyczny, który mu powiedział:

Studia architektury nie są dla dzieci oficerów Sanacji.

(Słowo „sanacja” odnosi się do rządu polskiego w latach 30).

Zakaz ten zmusił mojego krewnego do wybrania innego zawodu – inżynierii sanitarnej, gdzie okazał się niezwykle błyskotliwy.

W końcu jego kariery dyrekcja przedsiębiorstwa (państwowego w tych czasach) zaproponowała mu stanowisko dyrektora.

Inżynierze Bychowiek, uważamy, że pan jest człowiekiem najbardziej uzdolnionym na to stanowisko.

Dziękuję bardzo, będzie to dla mnie wielki zaszczyt – odpowiedział Jerzy.

Chodzi tu jednak o mały szczegół: aby zostać dyrektorem musi pan zapisać się do partii komunistycznej.

Nie, dziękuję – odpowiedział.

Uważam, że Katyń jest raną, która nigdy nie zagoiła się w sercu mojego krewnego i kolegi, jak też w sercach wielu krewnych i bliskich rodzin zamordowanych tam żołnierzy. Pomimo tego, sądzę, że z chwilą kiedy prawda została wyjawiona, dusze poległych w Katyniu znalazły zasłużony spokój.

Andrzej Chowańczak

Wiceprezes Związku Polaków w Argentynie